sobota, 23 lutego 2013

Pierwsza wiza

Pierwszy raz w Pakistanie

Decyzja o wyjeździe do tego kraju zapadła pod koniec października. Nie od dziś wiadomo, że wiz do tego kraju raczej nie wyroboimy w Warszawie. Zawsze można wprawdzie próbować ubiegać sie o wizy biznesowe przez biura pośrednictwa w Warszawie, lecz z różnym skutkiem. Na chwile obecna najłatwiej dostać wize w państwach graniczących z Pakistanem, choć i to z każdym dniem sie zmienia. Poczytalem trochę o sytuacji w Nowej Dehli, Teheranie i Pekinie. Chyba najlepszym wyjściem będzie poprostu pisanie bezpośrednio do ambasady RP w Islamabadzie i ubieganie o wizę, jednak tam powiedzieli mi, że muszę sie konsultować z jakąś pakistanską agencją turystyczną. Wybrałem North Pakistan Adventure. Trzeba do nich wcześniej napisać i podać im pare informacji. Oni rezerwują hotele itd. List polecajacy kosztuje jakieś 130 PLN. Szybko wszystko załatwiłem. Niestety wniosek został odrzucony. Byłem nieco sfrustrowany faktem, że nijak nie idzie załatwić tej wizy. Dzwonilem jeszcze raz do ambasady zarówno polskiej jak i pakistańskiej, i do agencji turystycznych, i biur podróży. Nikt nigdzie nic nie moze zrobic. Z równym skutkiem mozna rzucac moneta; albo wypadnie orzeł, albo reszka. W końcu postanowiłem spróbować załatwić wize na przejściu granicznym Sust (Chiny-Pakistan). Z wizą chińską nie było problemu i w połowie listopada wylądowałem w chińskim Kashgar'e. Chyba wszyscy znamy (chociażby z filmów) autobusy z krajów trzeciego świata: śmierdzące kury biegające i wypróżniające się w całym autobusie oraz równie ciekawi obywatele. Chiny to niby nie trzeci świat, ale obawiałem się czegoś takiego. Na szczęście autobus był w miarę "normalny". Dotarłem w końcu do Sust. Przejście graniczne było brudne i zaniedbane. Wszedłem do budynku. Kolejka była złożona głównie z Pakistańczyków. Miałem jedną walizkę. Jeden celnik zawołał mnie i kazał pokazać dokumenty. Powiedziałem, że chcę tutaj dostać wizę. Zapytał mnie o cel wizyty i o wiele innych rzeczy. Przeszukali mnie, a w tym czasie przeszedł inny i wziął mój paszport. Gdy skończyli przeszukanie otrzymałem go z powrotem. Przekroczyłem próg hali. Udało się! Byłem w Pakistanie! 

1 komentarz:

  1. i udało się, blog zapewne będzie rozwijany, czekam na dalsze artykuły

    OdpowiedzUsuń